sobota, 5 października 2013

Miniaturka II: Rajskie wakacje II

Hej…
Jestem lekko zawiedziona… Prawie tysiąc wyświetleń, a komentarzy jak kot napłakał :( Trochę mi przykro.
Ta część jest taka sobie – nie chciało mi się pisać, ale dzięki Karolince skończyłam. Jesteś najlepsza!
Dziękuję wszystkim, którzy skomentowali poprzednią część – to dużo dla mnie znaczy :)
Następna w sobotę albo wcześniej. Zobaczę, czy się wyrobię.

Miłego czytania. Liczę na komentarze!
Pozdrawiam, Halt Wenner :)

*

- Ron, pospiesz się!
Dni na wyspie mijały wolno i niezwykle przyjemnie. Mimo iż byli tu dopiero dwa dni, pokochali to miejsce. Wszystko było tu magiczne i fantastyczne.
Hermiona stała pod drzwiami do łazienki, bezskutecznie stukając nie dłonią. Razem z Ronem umówili się, że pójdą razem na tutejsze przyjęcie z okazji Święta Plonów. Dzień ten był wyjątkowy dla mieszkańców wyspy, dlatego co roku organizowali wielką imprezę z pokazami ludowych tańców i sztucznych ognii.
- Ron! – Jeszcze raz zapukała do drzwi, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Usłyszała tylko stłumione „zaraz”, dlatego z ciężkim westchnieniem opadła na jeden z foteli.
Kiedy tak siedziała, jej myśli nawiedziło jedno, niezbyt przyjemne wspomnienie.

*

Hermiona rozpakowywała swoją walizkę, układając rzeczy na półkach i odkładając ręczniki, kosmetyczkę i piżamę na łóżko, by później zanieść rzeczy do łazienki. Jej chłopak właśnie brał prysznic, dlatego postanowiła zająć się ich rzeczami.
Podeszła do drzwi, lekko w nie pukając.
- Rozpakować twoje rzeczy? – spytała, nasłuchując odpowiedzi Rona.
- Jakbyś mogła.
Uśmiechnęła się pobłażliwie, podchodząc do walizki rudzielca. Kiedy ją otworzyła, skrzywiła się mocno, widząc jej stan. Pomięte, byle jak włożone rzeczy.
Cały Ron, pomyślała, wyjmując kolejne ubrania. Właśnie miała podnieść jego błękitną koszulę, gdy usłyszała, jak coś upada na podłogę. Rozejrzała się w poszukiwaniu przedmiotu, ale kiedy go znalazła, stanęła jak spetryfikowana, upuszczając na ziemię koszulę Rona.
Mały, srebrny pierścionek, z rubinowym oczkiem, leżał przed nią i bezwstydnie wwiercał się w podświadomość Hermiony.

*

Wzdrygnęła się, przypominając sobie moment, w którym spojrzała na biżuterię.
Czy Ron chciał się jej oświadczyć? Prychnęła, to raczej oczywiste. Ale… czy ona tego chciała?

*

- Ślicznie wyglądasz – powiedział Ron, odwracając głowę w stronę kobiety.
Szli właśnie wąską, żwirową dróżką, która prowadziła przez zielone trawy prosto do miejsca spotkania. Hermiona uśmiechnęła się lekko, próbując ukryć zdenerwowanie. Specjalnie wybrała tą sukienkę, by Ron nie zaczął jej komplementować. Nie tylko ją to peszyło, ale czuła, że nie zasłużyła na te pochwały. Zwyczajna granatowa sukienka na grubych ramiączkach, kończąca się przed kolanem. Ot, zwyczajna szmatka.
- Przestań, Ron. – Chciała zakończyć ten temat, ale jak na złość, mężczyzna postanowił kontynuować.
- Mówię poważnie! – żachnął się, mocniej obejmując Hermionę. – Mam najpiękniejszą dziewczynę na całym świecie, ale…
Spojrzała na niego zdziwiona, kiedy przystanął i urwał w pół słowa. Chyba był lekko zagubiony, bo patrzył wszędzie, tylko nie na nią.
- O co chodzi? – spytała powoli, czując, jak z każdą minutą, jej serce bije coraz głośniej.
- Raczej o kogo… - szepnął, klękając na jedno kolano.
Nie… Nie, nie, nie! Nie rób tego, Ron! NIE!
- Hermiono, wyjdziesz za mnie?

*

Serce nigdy nie biło tak szybko, a dłonie nie pociły się jak teraz. W napięciu patrzyła na mężczyznę – jej chłopaka – który właśnie poprosił o jej rękę.
Wszystkie wątpliwości ułożyły się w jedną, tak bardzo prawdziwą myśl.
Kocham go… ale jak barta.
Zawsze marzyła, że ta chwila będzie jedną z tych najpiękniejszych. Że jej mężem zostanie ktoś, kogo kocha bezgranicznie i kto pokocha ją – ze wszystkimi wadami i zaletami. A teraz nie wiedziała, co powiedzieć.
Rozum podpowiadał, że ma się zgodzić. Dzięki temu ustabilizują się, wreszcie dopełnią rytuał „chodzenia ze sobą”, wezmą ślub. A potem będą mieli gromadkę dzieci, wnuków, prawnuków…
Serce mówiło, żeby tego nie robiła. Nie skrzywdzi tylko siebie – Ron ucierpi bardziej. On ją kocha. Jej serce, jeszcze niezdobyte, czeka na kogoś innego. Kogoś mniej ronowego.
Walczyła ze sobą, sama nie wiedząc, czego chce.
Stabilizacja, uczucie. Stabilizacja, uczucie. Stabilizacja…
- Tak.
W tym momencie wszystko runęło. Marzenia się skończyły, a rozpoczęte zostało prawdziwe, szare życie.
Pamiętała tylko swoje łzy i opiekuńcze ramiona rudzielca.

*

- Już dobrze? – spytał Ron, kiedy otarła ostatnią, słoną kroplę.
Pokiwała tylko głową, niezdolna do wyduszenia żadnego słowa. Przełykała właśnie swoją osobistą porażkę, z którą od teraz musi żyć.
- Chodźmy, bo się spóźnimy.
Nie pamiętała, jak doszła na miejsce imprezy, ale kiedy się tam znalzła, natychmiast zajęła wolne miejsce, czując jak nogi uginają się pod naporem emocji. Zaraz obok usiadł Ron, radośnie uśmiechając się do narzeczonej.
Narzeczona… Merlinie, jak to brzmi, pomyślała, niemrawo odwzajemniając uśmiech.
Weasley już miał zacząć rozmowę, kiedy panującą wokoło ciszę przerwały głośne oklaski. Na scenę wyszedł wysoki brunet, dzierżąc w dłoni mikrofon. Wyciągnął przed siebie ręce tak, jakby próbował objąć wszystkich zgromadzonych. Hermionie przypomniał się Dumbledore, który wykonywał podobny gest podczas uczty powitalnej. Część starconego humoru wróciła na swoje miejsce.
- Witajcie – zaczął mężczyzna – na kolejnym z rzędu Święcie Plonów! – Kolejne oklaski rozbrzmiały, szybko uspokojone przez bruneta. – Pragnę wszystkim serdecznie podziękować za przybycie – bez was, ta wyspa by nie istniała! – Radosny uśmiech rozświetlił jego twarz. – A teraz powitajmy gorąco właściciela tego pięknego dobytku! Proszę państwa – Dracon Malfoy!

*

Goście wyspy wstali ze swoich miejsc, by oklaskami powitać właściciela.
Hermiona wpatrywała się w blondyna wielkimi oczami, wstrzymując okrzyk zaskoczenia. Nie mniej głupią minę miał Ron, którego szeroko rozwarte usta zwróciły uwagę starszej pani.
- Zamknij buzię, chłopcze, bo ci mucha wleci! – pouczyła go, wyniośle zadzierając głowę do góry.
Mężczyzna nie posłuchał jej, lecz dalej wpatrywał się w byłego wroga.
Draco niewiele się zmienił. Poza tym, że urósł i nabrał doroślejszego wyglądu, prezentował się tak, jak za czasów szkoły. Może oprócz ubrania, którym nie była idealnie wykrojona szata, lecz luźne dżinsy i szara, bawełniana koszula.
Jednak najdziwniejszym zjawiskiem, było zobaczenie Malfoya, który się uśmiecha. Prawdziwie i szczerze, patrząc przy tym na każdego z gości.
Kiedy zatrzymał spojrzenie na siedzącej parze, coś jakby się zmieniło. Wesołość zniknęła z wyrazu jego twarzy, a zastąpiła go wyniosłość i pogarda.
Blondyn otrząsnął się szybko, przybierając na usta promienny uśmiech.
- Witam, moi drodzy – zaczął, a Hermiona otworzyła szerzej oczy. To nic, że sam Malfoy się nie zmienił. Jego głos był nieziemski. Niski i dojrzały, męski. Otrząsnęła się jednak szybko, próbując skupić się na przemowie byłego Ślizgona. – Cóż mogę powiedzieć? Cieszę się, że widzę tyle starych i nowych twarzy. – Wymownie spojrzał w kierunku Rona i Hermiony. – Nie będę przedłużać mojego monologu – znacie to pewnie na pamięć. „Jestem wzruszony, nie spodziewałem się” i tak dalej. – Goście zachichotali cicho, zaś Draco szerzej się uśmiechnął. – Mogę powiedzieć tylko tyle: bawcie się dobrze!
Kolejne oklaski wybuchły, jak petardy. W całej ich salwie brakowało tylko dwóch par rąk.

*

- Widziałaś to? – spytał Ron, kiedy Malfoy zniknął za sceną. Kobieta pokiwała głową, przykładając rękę do skroni.
- Wpakowaliśmy się w paszczę gada – mruknęła.
W całym zgiełku, który towarzyszył im podczas przygotowań do wakacji, nie sprawdziła, kto jest właścicielem wyspy. Bo i po co? Teraz żałowała jak nigdy, obiecując sobie, że za każdym kolejnym razem zobaczy dokładnie, do kogo należy dany kurort.
- Idę po coś do picia, bo na trzeźwo tego nie zniosę – usłyszała głos Rona, a zaraz potem szuranie odsuwanego krzesła. Mężczyzna zniknął w tłumie gości, okupujących bar, zaś ona westchnęła ciężko, podpierając głowę ręką.
Siedziała tak dobre parę minut, kiedy miejsce obok lekko się poruszyło. Nie spojrzała nawet w tamtą stronę, nawijając na palec kosmyk włosów.
- Co wziąłeś? – spytała bez większego zainteresowania.
- Hm, ostatnio lek na uspokojenie, gdy zobaczyłem ciebie i Weasleya.
Oczy Hermiony osiągnęły rozmiary galeonów, a palec zastygł we włosach. To nie był Ron. Ten głos należał do Malfoya.
Klnąc, na czym świat stoi, odwróciła się powoli, napotykając kpiące spojrzenie blondyna. Uśmiechał się ironicznie, taksując Hermionę z dołu do góry. Zatrzymał się w końcu na jej oczach, cmokając z aprobatą.
- No, przyznam ci, Granger, że jest coraz lepiej. Zaczynasz wyglądać jak kobieta – skomentował złośliwie, zakładając ręce na piersi.
Ten komentarz jakby otrzeźwił Hermionę, zwracając jej bojowego ducha. Zdarła wyżej głowę, tak, by mogła być prawie na równi z blondynem.
- Dziękuję za komplement. Ty jednak, nadal wyglądasz jakbyś wpadł do wiadra z utleniaczem. – Uśmiechnęła się słodko. Widziała, jak z twarzy Dracona, powoli znika uśmieszek, a zastępuje go wściekły grymas.
- Igrasz z ogniem – syknął, nachylając się nad kobietą.
- Miałam no to nadzieję.
- Wkurzasz mnie.
- Nawzajem.
Oboje sztyletowali się spojrzeniami, próbując być lepszym od tego drugiego. Draco górował nad Hermioną, prawie dotykając jej czoła czubkiem nosa. Po chwili, która w ich mniemaniu trwała wieczność, odsunęli się od siebie jak najdalej.
- Co tu robisz? – spytał Malfoy, wyczekująco spoglądając na Hermionę. Kobieta prychnęła głośno, wskazując ręką przed siebie.
- A co ja tu mogę robić? Przyjechałam na wakacje!
- Na moją wyspę? Czyżbyś się stęskniła? – Wredny uśmiech powrócił na jego twarz, nadając jej lekko upiorny wygląd.
- Uwierz mi – gdybym wiedziała, że wyspa jest twoja, moja stopa nie postawiłaby tu ani kroku!
Draco już otwierał usta, by kontynuować tą mała kłótnię, kiedy zza jego pleców wydobyło się znaczące chrząkniecie. Odwrócił się powoli, żałując, że to zrobił.
Ron Weasley stał z dwoma szklankami, nagląco potupując nogą. Jego lewa brew podjechała wysoko do góry, zaś usta wykrzywiły się nieznacznie.
- Malfoy. – Mężczyzna skinął lekko głową, nie chcąc zaczynać niepotrzebnych przepychanek. Postawił na stoliku dwa napoje, podając jeden narzeczonej.
Zapanowała niezręczna cisza, podczas której każdy myślał o czym innym. Dylematem Hermiony było spławienie Malfoya. Draco chciał pozbyć się Rona, by jeszcze trochę pomęczyć brunetkę, zaś Weasley pragnął na osobności porozmawiać z Hermioną.
W końcu blondyn wstał od stołu, zwalniając miejsce Ronowi. Ukłonił się lekko kobiecie, nie zapominając o kpiącym uśmiechu, i odszedł w kierunku baru.
Rudzielec usiadł ciężko na krześle, patrząc za oddalającym się Malfoyem.
- My to mamy szczęście, nie ma co!

*

Od odkrycia, kto zarządza wyspą, humor pary pogorszył się. Nie dość, że widzieli Dracona na każdym kroku, to blondyn nawiązywał z nimi rozmowy, w których jawnie adorował Hermionę. Tym samym wkurzając Rona.
Kobieta także nie była z tego zadowolona, choć przyznać musiała, że takiej ilości pochwał nie usłyszała nigdy. Ładne kości policzkowe, delikatne dłonie i zniewalający uśmiech, były tak inne od „ładnie wyglądasz” Rona. Jeszcze nigdy nie słyszała czegoś takiego, a kiedy już tego doświadczała, Dracon zawsze patrzył jej głęboko w oczy, zniżając głos. Nie mogła nic poradzić, że te proste gesty wywoływały u niej ciarki i cięższy oddech.
Teraz siedziała na plaży, trzymając w rękach książkę. Nie mogła się skupić na czytaniu, dlatego wpatrywała się w fale. Morska piana unosiła się na powierzchni, tworząc rozmaite kształty. Wytężyła wzrok, kiedy zarejestrowała, że jedna z nich przybiera dziwny wygląd. Podeszła bliżej brzegu, zostawiając książkę na piasku, jednak szybko się zatrzymała. Wytrzeszczyła oczy, widząc co takiego uformowało się na falach. Nawet nie poczuła, kiedy na jej twarz wstępuje krwisty rumieniec – prędko wróciła po lekturę, kierując się w stronę domku.
Kształt szybko zniknął, wtapiając się w przezroczyste morze. Zza jednej palmy wyszła wysoka sylwetka mężczyzny. Patrzył na Hermionę, póki ta nie zniknęła w gąszczu traw i krzaków. Draco uśmiechnął się zwycięsko, chowając różdżkę do kieszeni.
Malfoy, jesteś genialny, zdążył pomyśleć, nim powędrował w stronę hotelu.



13 komentarzy:

  1. Fajna miniaturka :-) Czekam na kolejną część !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Obiecuję skomentować nowe notki u Ciebie, kiedy znajdę czas :D

      Usuń
  2. Podoba mi się, chociaż jak czytam o tym, że Ron oświadcza się Hermionie... FUJFUJFUJ. Ble. Stre. Fle.

    No.
    Nie lubię połączenia Rona i Hermiony. :D

    No i pojawił się Draco, nareszcie! <3
    Czekam na kolejną część i zapraszam do mnie, gdzie pojawiła się, myślę, dość oryginalna miniaturka. :D

    Pozdrawiam,
    Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, proszę u mnie nie obrażać Roniastego - bardzo lubię jego postać :D
      Draco będzie dużo w kolejnej części ;)
      Dziękuję za komentarz. Jeżeli znajdę chwilę czasu, na pewno do Ciebie wpadnę :)

      Usuń
  3. SUper Miniatruka, a właściwie druga z jej, no właśnie ile części przewidujesz:>? Bardzo fajnie sie czyta!
    Myślałam, że Miona jednak odmówi Rudzielcowi ale tu niespodzianka:D! Chociaż czuję w kościach, że historia dopieo się rozkręca:D!
    Czekam na następnym rozdział!
    Pozdrawaim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie wiem, ile będzie części. Raczej sporo, ponieważ mam na tą miniaturkę tyle pomysłów, że na pewno nie zmieszczę się w pięciu czy sześciu :)

      Usuń
  4. Hej ;)
    Tak ja mówiłam zaglądam z powrotem i powiem że miniaturka wyszła ci fajnie, jeśli dopiero zaczynasz z blogowaniem to bardzo duży plus skoro już z początku wychodzę ci takie a nie inne ( mam na myśli fajne/ interesujące) miniaturki. Masz ciekawe pomysły i dobre opisy które są jedną z głównych cech dobrego rozdziału/ miniaturki
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za taką opinię.
      Staram się z opisami, jak tylko mogę, ale jestem w tym jeszcze niepewna. Sama ich nie ocenię :)

      Usuń
  5. Martuś napisałaś :D
    Jestem z Ciebie dumna, że nie dałaś się Kalewskiej :)
    Fajna część, choć widząc próbkę kolejnej... Oj, dodaj! Już, teraz, zaraz! (I tak wiem, że nie dodasz, mendo ;))
    Nie mogę się doczekać akcji na łodzi - zapewne wyjdzie cud i miód!

    Pozdrówka i trzymaj się, Szkrabie - Karola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karola... Żebyś ty wiedziała, jak ja tej baby nie cierpię :/
      Skąd wiesz o łodzi?! Jak ja Cię dorwę, to ci się odechce przeglądania mojego laptopa!
      Złe babsko! :D

      Usuń
  6. Super miniaturka, uwielbiam, gdy Dramione zaczyna się od walki Hermiony samej ze sobą, czy ma wybrać Rona, czy Dracona. xD

    Zapraszam na swojego bloga:
    http://obliviate-zapomnienie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem - kocham takie babskie rozkminy.
      Jeżeli znajdę czas, chętnie zobaczę Twojego bloga :)

      Usuń
  7. Jak to się zgodziła ? :( *ogarnia się, żeby nie obrazić Rona* Draco na plaży *.*, Draco z obłednym głosem *.*. Jejku jak sie ciesze, że ta miniaturka nie skonczy się zbyt szybko <3
    Pozdrawiam i życzę weny Charly ;)

    OdpowiedzUsuń